Pure Joy Rosé to nie wino, lecz poezja zapisana w bąbelkach. Julie Hoch tworzy je jak perfumiarz — z róży, słońca i uważności. Płatki róż zbierane są o świcie, kiedy powietrze jeszcze chłodne, a zapach najbardziej intensywny. Potem delikatnie suszone, by nie utraciły olejków eterycznych — i dopiero wtedy łączone z moszczem winogronowym. Resztę robi czas, natura i dzikie drożdże.
Efekt? Napój, który łączy świeżość kwiatów z energią ziemi. W ustach suchy, krystaliczny, z nutą róży, trawy cytrynowej i letniego ogrodu po deszczu. To nie klasyczne wino, lecz botaniczna symfonia — żywa, rześka, o niskim alkoholu i lekkim, naturalnym musie. Wino, które nie upaja – raczej przywraca uważność.
Julie Hoch mówi, że jej celem jest „przenieść wino z powrotem do ogrodu”. I rzeczywiście – w każdym łyku Pure Joy Rosé czuć zioła z jej własnego biodynamicznego ogrodu w Hollenburgu, czuć ręce, które zbierają, suszą i mieszają z moszczem. To wino, które oddycha spokojem, łagodnością i radością bycia.
Marka
Christoph Hoch
Austria, Hollenburg. Od 2013 roku Christoph idzie swoją własną drogą — czasem upartą, zawsze konsekwentną. Winiarstwo to dla niego nie tylko zawód, ale także metoda poznania siebie, swoich korzeni i przyszłości.
Wina fermentują spontanicznie w używanych beczkach dębowych, w piwnicach zimnych i ciepłych, bez dodatków i manipulacji. Filozofia? Biodynamika według Demeter, z ziołowymi naparami, preparatami rolniczymi i rytmem natury, gdzie równowaga między roślinami, zwierzętami i człowiekiem ma pierwszeństwo przed „technologią”.
Jego winnice rosną na słynnym konglomeracie Hollenburga — osadach bogatych w wapń, zbliżonych składem do gleb Szampanii. To właśnie z nich rodzą się wina o sile i strukturze, ale też finezji i mineralnej precyzji: białe pełne napięcia, lekkie czerwone, poważniejsze różowe i naturalnie musujące pet-naty, które błyszczą w kieliszku jak czysta energia regionu.
Christoph nie „robi” wina. On je towarzyszy — i pozwala naturze opowiedzieć historię butelka po butelce.