Prélude Rouge to zaproszenie do cienia drzew nad Loarą — czerwone, które chce być towarzyszem, nie gwiazdą. W kieliszku pojawiają się od razu nuty czereśni i jeżyny, które tańczą z akcentami czarnej porzeczki. Pojawia się też ziołowy akcent, który lekko chłodzi soczystość owocu, dając przestrzeń między słowami. W finiszu zostaje wspomnienie skóry, może nutka ziemi — to wino z charakterem, nie dla tych, co chcą tylko „owocu”.
Trivel mówi, że Prélude Rouge to blend Cabernet Franc i Cabernet Sauvignon — wina z parcel, które mają już ponad 40 lat. To połączenie siły i elegancji: Franc daje wino eleganckie i ziołowe, Sauv sprawia, że struktura jest mocna i obecna. 2020, jak rok, ma w sobie ciepło i wyrazistość, ale też przestrzeń, by odetchnąć.
To wino do stołu: potrawy z dziczyzny, pieczone mięsa, steki czy sery o mocniejszym charakterze.
Marka
Le Domaine de Trivel
W Anjou, nad brzegami rzeki Loire, Sidonie i Thomas postawili na wino, które oddycha — żywe, opowiedziane, prawdziwe. Domaine de Trivel to niewielkie gospodarstwo (4,85 ha) złożone z mozaiki parcel, na których rosną Chenin, Cabernet Franc, Cabernet Sauvignon, Grolleau i Gamay.
Tutaj winnica pracuje wedle własnego rytmu — bez przycinania na siłę, bez lawiny dodatków. Zbierane ręcznie winogrona trafiają w małych pojemnikach — by zachować integralność owoców — a fermentacje prowadzą się naturalnie, spontanicznie, z możliwie najmniejszą interwencją.
Każda partia (plot) ma prawo do własnej opowieści — tyle ile gleba, mikroklimat i rocznik potrafią rozgadać.
Trivel to wino jako spotkanie — między naturą a człowiekiem, między terroirem a pomysłem. Nie krzyczy o uwagę, ale przyciąga, zostaje w pamięci i zaprasza do dialogu. To nie butelka do kolekcji — to butelka do wspólnej rozmowy.
U stóp północnej ściany Luberonu, między Oppède a Ménerbes, Vincent Christophe zasiało nadzieję tam, gdzie ziemia dawno uśpiona. Tak narodził się Kambyum — mały domaine od 2021 roku, zaledwie 4–5 hektarów parcel, dawniej opuszczonych, dziś odradzających się w rytmie natury.
Tu nie ma miejsca na wygodne kompromisy: prace w winnicy prowadzone są ręcznie, gleba traktowana z szacunkiem, traktory i chemia milczą.
Winiarnia to laboratorium ciszy: ręczne kruszenie, powolne tłoczenie drewnianym (klik-klakowym) prądem, fermentacje spontaniczne bez dodatków – wszystko po to, by wino mówiło samo, bez maski.
Efekt? Szereg win — białe, czerwone, pomarańczowe, musujące — które balansują między uchwytną świeżością a nutą dzikości. Wina jak Axolotl, Tardigrade, Chaosmos czy Andromède to manifest wolności, ekspresji terroiru i odwagi bycia sobą, bez kompromisów stylistycznych.