Pet Peace Rosè to taki toast do niewymuszonych chwil — błysk bąbelków, który mówi „spokojnie, jeszcze chwila”. Wyprodukowane w Apulii przez Valentinę Passalacqua, z Negroamaro, fermentowane naturalnie i butelkowane metodą ancestrale (czyli musowanie zaczyna się już w butelce) — zero filtracji, minimum pielęgnacji, maksimum charakteru.
W kieliszku błyszczy kolorem cerasuolo — coś między bladem różem a wiśnią, ale bez natrętności. W nosie granat i wiśnia, smak żywy, lekko suchy, wyraźnie mineralny, z solą strukturą, którą daje gleba i klimat. To wino, które od razu chce być wypite — najlepiej schłodzone — i które zostawia ochotę na kolejny łyk.
Marka
Valentina Passalacqua
Gargano, Włochy — gdzie wiatr znad Adriatyku miesza się z zapachem ziemi i dzikich ziół. Valentina zaczęła swoją winiarską drogę w 2008 roku, kiedy macierzyństwo podsunęło jej ideę: zrobić coś, co jest prawdziwe, co honoruje naturę, i puszcza przemyślenia w butelce.
Jej wina to manifest – proste, autentyczne, pełne życia. Bez udziwnień, bez maski. Jest wewnętrzna jasność, lekkość, bo każdy butelka mówi: tu natura ma głos, tu można czuć ziemię, światło, zmiany.
Valentina rozdziela swoje wina na trzy kolekcje — każda związana z innym typem gleby — żeby dać głos temu, co rośnie pod winoroślą. Rytm natury, autentyczność, zaproszenie do eksploracji — to nie tylko o smaku, ale o przeżyciu.