W roczniku 2018 Clos Monicord stawia na pełnię i finezję. Wina fermentują naturalnie, bez nadmiernej interwencji. W przypadku tej edycji blend składa się z Merlot (80 %), Cabernet Franc (15 %) i Malbec (5 %). Fermentacja obejmuje aż 30 dni maceracji ze skórkami, co nadaje strukturę i głębię.
Produkcja odbywa się na glebie wapienno-gliniastej, z ograniczoną ingerencją w winnicy — sucha uprawa, minimalna praca gleby. Produkt finalny pokazuje bogaty, ciemny kolor i aromaty intensywnych owoców — jeżyny, śliwki, czarna porzeczka — z tłem ziemisto-leśnym i nutą przypraw. W smaku wino jest dobrze zbalansowane: taniny obecne, ale eleganckie, kwasowość wspierająca strukturę, finisz długi i czysty.
To wino, które może dobrze dojrzewać, a obecnie sprawdzi się świetnie z mięsem jagnięcym, grilowanym drób, dziczyzną czy daniami z bogatymi sosami.
Marka
Monicord
W samym sercu Bordeaux, między Saint-Émilion a Pomerol, rodzina Bakx postanowiła odczarować klasykę. Kupili starą posiadłość i zamiast gonić za medalami, zaczęli tworzyć wina, które są bliżej natury niż marketingu. Clos Monicord to dowód, że z kilku hektarów i dużej dawki uporu można zrobić coś, co zostaje w pamięci dłużej niż nazwiska słynnych château.
Winnica stoi na wapiennym wzgórzu, gdzie noce są chłodniejsze, a winorośl ma czas złapać oddech. Zamiast pestycydów – bioróżnorodność, zamiast monokultury – drzewa i rośliny wśród krzewów. Bakxowie wierzą, że ziemia odwdzięcza się wtedy winem o większej głębi, a butelka staje się bardziej historią niż produktem.
Monicord to także sztuka w dosłownym sensie – etykiety i opowieści tworzy Audrey, córka właścicieli. Każda butelka to trochę obraz, trochę list, a trochę zaproszenie do rozmowy. Nie ma tu krzyku złotych medali ani marketingowych haseł – jest za to cisza winnicy, ręce ludzi i smak, który sam broni się najlepiej.