Carmine de Monicord to przykład, jak Bordeaux potrafi rozmawiać z terroirem i czasem — wino stworzone z blendu Merlot i Cabernet Franc, fermentowane osobno dla każdej działki, by potem złożyć harmonię. Gleba wapienno-gliniasta, gęsto sadzone winorośle (4 200–4 800 krzewów / hektar), selekcja gron i fermentacje drobnych partii dają możliwość finezji i zróżnicowania.
W kieliszku Carmine pokazuje głęboki rubinowy kolor. Aromaty: śliwka, czarna porzeczka, jeżyna, nuty ziołowe, delikatna przyprawa i akcent ziemistości. W ustach struktura jest mocna, taniny obecne, ale eleganckie; kwasowość wspierająca, finisz długi i czysty, z nutą owocu, drzewa i przypraw.
To wino, które dobrze się rozwija z butelką — choć już dziś pokazuje klasę — idealne do mięs, dziczyzny, pasji smaków.
Marka
Monicord
W samym sercu Bordeaux, między Saint-Émilion a Pomerol, rodzina Bakx postanowiła odczarować klasykę. Kupili starą posiadłość i zamiast gonić za medalami, zaczęli tworzyć wina, które są bliżej natury niż marketingu. Clos Monicord to dowód, że z kilku hektarów i dużej dawki uporu można zrobić coś, co zostaje w pamięci dłużej niż nazwiska słynnych château.
Winnica stoi na wapiennym wzgórzu, gdzie noce są chłodniejsze, a winorośl ma czas złapać oddech. Zamiast pestycydów – bioróżnorodność, zamiast monokultury – drzewa i rośliny wśród krzewów. Bakxowie wierzą, że ziemia odwdzięcza się wtedy winem o większej głębi, a butelka staje się bardziej historią niż produktem.
Monicord to także sztuka w dosłownym sensie – etykiety i opowieści tworzy Audrey, córka właścicieli. Każda butelka to trochę obraz, trochę list, a trochę zaproszenie do rozmowy. Nie ma tu krzyku złotych medali ani marketingowych haseł – jest za to cisza winnicy, ręce ludzi i smak, który sam broni się najlepiej.